Czyż nie dobija się prezydentów
Jacques Chirac będzie kierował państwem jeszcze przez rok. Zmierzch jego rządów jest przygnębiający. Najbardziej - zapewne - dla niego samego. Ale też dla wszystkich tych, którzy żywili dla tej postaci dużo tzw. ciepłych uczuć, niekoniecznie (albo wcale) związanych z wyborami politycznymi czy oceną dokonań na szczycie władzy. Chirac potrafił sobie zaskarbić podobne względy prostymi gestami, które nic nie kosztują, a zostają w pamięci. 11 lat temu, kiedy zdobył wreszcie klucze do Pałacu Elizejskiego, moja mała córka postanowiła złożyć mu życzenia. Napisała list dziecięcymi kulfonami, domalowała kwiatkopodobne bohomazy, a ja tę laurkę - czego się nie spodziewała - wręczyłem adresatowi podczas jego spotkania z dziennikarzami. Dwa dni później (w niedzielę!) obudził nas dzwonek do drzwi i słowa w domofonie, których z kolei ja się nie spodziewałem: "Kierowca prezydenta Chiraca, dzień dobry. Mam list dla panny Julii Dobieckiej". Tak jest, szef V...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta