Porucznik Dori
Tam nic się nie zmieniło od lat. Prezes Carlo Iacone i trener Massimo Barbolini wciąż tkwią na swych miejscach. Nawet magazynier jest ten sam. To taki rodzinny klub. Tylko zawodniczki się zmieniają. W pewnym momencie ze starego składu zostałam tylko ja, a Carlo dalej mówił do mnie - colonello. Bo zawsze wcześniej przyjadę na trening, zawsze wykonam sumiennie każde polecenie. Tak mnie nauczono w domu. Miałam być szczera, szanować ludzi i pieniądze. Koleżanki mówią Dori.
Prezes i trener wierzą, że jeszcze pani z nimi zostanie?Niczego nie obiecuję. W tym roku najważniejsze są mistrzostwa świata. Prezes mówi, że będą czekać, nikogo nie wzięli na moje miejsce.
Kiedy osiem lat temu podpisała pani pierwszy kontrakt z Perugią, chciała pani wracać do Polski już po kilku miesiącach...Byłam zauroczona Włochami, poziomem i organizacją ligi, ale tęsknota była silniejsza. Prezes rozumiał moje problemy. Powiedział, że mogę wracać, ale pod jednym warunkiem. Nie będę już mogła grać w innym włoskim klubie. I po wakacjach znów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta