Szabla za Babla
Jerzy Pomianowski: Ja - krakusem? Nawet gdybym się tam urodził, to jeszcze byłoby za mało. Krakusem zostaje się w czwartym pokoleniu! Nie wystarczy, że wżeniłem się w krakowską rodzinę i żonę porwałem z Piwnicy pod Baranami. Oczywiście mam do tego miasta ogromną słabość. Mieszkam tu od powrotu z emigracji, od 1992 roku. Uważam Kraków za najpiękniejsze włoskie miasto poza granicami Italii. Udział włoskiej architektury, włoskiej myśli urbanistycznej jest tu uderzający. Ma też Kraków wszystkie zalety miast wystarczająco dużych, aby skryć się w tłumie, i wystarczająco małych, aby ten tłum nie był plebsem.
Dlaczego nie staje się plebsem?Ponieważ ludzie, znając się z widzenia, wstydzą się być gorsi, niż mogliby być.
A czy miasto rodzinne było dla pana ważne?Urodziłem się w Łodzi i mogę powiedzieć o sobie tak: jestem Polak ochotnik, a łodzianin zawodowy. Było to bowiem jedyne miasto w przedwojennej Polsce, w którym panował zdrowy duch kosmopolityzmu. Dowody? Są dwa. Rewolucja 1905 roku zaczęła się w Łodzi i nosiła charakter jednego z polskich powstań narodowych....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta