Wcześniej byłem nikim
Potrafi godzinami mówić o literaturze, filozofii i jazzie. Wiedzę ma niemałą, lepiej nie zaczynać. I kocha być przekornym. Kiedy wie, że wszyscy przyjdą w garniturach, wkłada czarny, rozciągnięty t-shirt. Przyjaciele mówią, że Andrzej Chyra zawsze był diaboliczny
Polska usłyszała o nim osiem lat temu dzięki roli bezwzględnego Gerarda w „Długu”. – Musiałem wymyślić kogoś, kogo sam bym się przestraszył – wspomina. Kiedy indziej przyznawał, że bardzo lubi Dennisa Hoppera, chociaż ten zawsze jest kojarzony ze złymi bohaterami. – W filmie „Speed” grał bombera. Miałem wrażenie, że to jedyna interesująca postać. Mimo że był okrutnym facetem, stanąłem po jego stronie.
Paradoksem jest, że z Krauzem mieli wcześniej nagrywać teleturniej dla telewizji, w którym wygrywaliby najwięksi pechowcy. Mieli pecha, nie doszło do realizacji. Być może, gdyby sprawy potoczyły się inaczej, Gerarda zagrałby ktoś inny. Kilka lat po deszczu nagród zaczęły się między panami tarcia. Chyra miał zagrać opiekuna Nikifora, rola była pisana dla niego. Nie zagrał. – Może już się Krzyśkowi znudziłem – mówił potem, dodając, że poszło o kwestię „zachowania się prywatnie w życiu”, i że reżyser powinien ufać aktorowi, jeśli traktuje go jak zawodowca. Joanna Kos-Krauze twierdzi, że Chyra sam się wyrzucił poza nawias obsady. Na szczęście dziś może już przebierać w propozycjach. Zagrał duże role u Stuhra, Falka, Zanussiego, Koterskiego, Wajdy. Wyszarpują go sobie najmodniejsi reżyserzy teatralni: Jarzyna i Warlikowski.
Jak to się stało, że po latach chudych, gdy grał w filmie raz na półtora roku, dziś występuje w czterech rocznie? I pomyśleć, że mógł zostać inżynierem górnictwa. To...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta