Antychryst w wersji soft
Od katolików oczekuje się, by chrześcijaństwo sprowadzić do moralności oddalonej od jakiejkolwiek metafizyki i teologii. I to takiej moralności, która – broń Boże – nikogo nie wykluczy, lecz wręcz usunie wszelkie podziały
Przed czterema laty Jan Paweł II przestrzegał: „Europejska kultura sprawia wrażenie »milczącej apostazji« człowieka sytego, który żyje tak, jakby Bóg nie istniał”. Dziś już nie tylko ukryta, ale całkiem jawna i natrętna, zaczyna niepokoić duszpasterzy i dziennikarzy. Apostazja, czyli świadome wyrzekanie się związków z własną wiarą i własnym Kościołem, była zawsze postrzegana jako poważny dramat osobisty i głęboka rana zadana wspólnocie uczniów Chrystusa. Kościół pierwotny uważał ją, obok zabójstwa i cudzołóstwa, za najcięższy grzech.
Przed laty straszyła nas liczba osób wypadających poza burtę chrześcijaństwa w sąsiadujących z nami krajach. Dało się to wyjaśnić obiektywnymi klęskami dziejowymi. Dziś, gdy żądania wypisania z Kościoła czy „unieważnienia” chrztu docierają do polskich parafii, nie sposób uchylić się od pytania: co przeszkadza chrześcijanom czuć się w Kościele jak u siebie? Skandale? Owszem, lecz jeśli ewangelia wciąż jest na czasie, jeden na 12 w każdym pokoleniu okaże się Judaszem. Za dużo instytucji? Za mało serca? Lecz to czysto ludzkie kategorie, poddające się regulacji. Normalną reakcją pasterza będzie sprawdzenie, czemu mimo wypchanych spichlerzy owieczki chudną.
Powrót Antychrysta
Epoka permanentnej hipochondrii usiłuje przyzwyczaić nas do przeróżnych diet soft i light. Przywykliśmy do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta