Zielono w głowach artystów
W tym mariażu nie chodzi tylko o efekty wizualne, ale o zwrócenie uwagi na znikającą zieleń i potrzebę oswajania przestrzeni miejskiej
Coraz bardziej zacierają się granice między architekturą a rzeźbą, między urbanistyką a sztuką konceptualną. Krytycy zaś mają trudności z przypisaniem idei jakiejś dyscyplinie, a także biedzą się nazewnictwem.
Na ostatnim Biennale Architektury w Wenecji widziałam w pawilonie japońskim domki z żywopłotów. Przywodziły na pamięć kadry z filmu „Edward Nożycoręki”. „Szałasy” były wystrzyżone z krzaków i innej roślinności w fantastyczne, ale też dobrze znane, bryły. Grzybek, pudel, świątynia. Do wyboru, do koloru (zmieniały się barwy liści).
Specjaliści od francuskich parków z XVII i XVIII wieku też potrafili tworzyć nożycami rzeźbiarskie cuda z roślinności.
Jednak dziś nie chodzi tylko o efekty wizualne. Proekologicznie zorientowani twórcy próbują ocalić naturę. Adaptują ją w dziełach, przerabiają na sztukę....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

