Cierń w boku sojuszników
Członków NATO zaczyna niepokoić przedłużający się konflikt grecko--turecki. Ostatni spór o skalistą wysepkę jest dowodem, że trwające od dziesięcioleci napięcie między Ankarą i Atenami osłabia południową flankę paktu.
Cierń w boku sojuszników
Teresa Stylińska
Jedna z tureckich gazet zamieściła w tym tygodniu wymowny rysunek: pani premier Tansu Ciller stoi na skale wśród wód, palce ma rozłożone na znak zwycięstwa. Dzień wcześniej okręty marynarki wojennej Grecji i Turcji opuściły rejon spornej wyspy w archipelagu Dodekanezu, którą Grecy nazywają Imia, a Turcy Kardak. Udało się -- nie pierwszy raz zresztą -- nie dopuścić do wojny.
Rysunek nie pozostawia wątpliwości: Turcy, słusznie czy niesłusznie, czują się zwycięzcami. Nad Kardakiem nie powiewa już biało-niebieska flaga Grecji, odpłynęli greccy marynarze. "W świetle prawa międzynarodowego Kardak należy do Turcji" -- oznajmił rzecznik MSZ w Ankarze. Greckiego premiera Kostasa Simitisa nikt nie honorował. Przeciwnie -- opozycja zarzuciła mu zdradę interesów Grecji i złożyła wniosek o wotum nieufności, co jest o tyle ewenementem, że rząd dopiero co powstał i parlament nawet nie zdążył go zatwierdzić. Na darmo Simitis deklarował, że "Imia jest i będzie grecka", na próżno też podkreślał, iż rząd zdołał doprowadzić do zakończenia konfliktu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta