Oszczędność tylko na papierze
Mateusz Ostrowski, analityk Open Finance: Aby zrealizować zyski spowodowane osłabieniem franka szwajcarskiego, trzeba albo przewalutować kredyt na złote, albo spłacić go przed terminem
Szwajcarska waluta w ostatnich latach osłabia się wobec złotego. W maju 2004 roku frank kosztował 3 zł 12 groszy, ale od tamtej pory systematycznie taniał i teraz kosztuje mniej niż 2 zł. To efekt umocnienia złotego związany z dobrą kondycją naszej gospodarki. Ten sam efekt widać także w przypadku innych walut, jednak to właśnie frank, ze względu na niskie stopy procentowe w Szwajcarii, jest ulubioną walutą polskich kredytobiorców. Jak wynika z danych Narodowego Banku Polskiego, na 140 mld zł kredytów na nieruchomości aż 80 mld zł jest udzielonych w walutach obcych, głównie w tej szwajcarskiej. I ci, którzy zaciągnęli taki kredyt, dziś mają powody do zadowolenia.
Mniejszy dług i niższa rata
Wraz z niższym kursem spada też kwota zadłużenia wyrażonego w złotych. Ktoś, kto cztery lata temu, gdy frank kosztował około 3 zł, potrzebował pożyczyć 300 tys. zł, zadłużał się w banku na około 100 tys. franków. Przez kilka lat spłacił już część kapitału, więc winien jest bankowi dziewięćdziesiąt kilka tysięcy franków. To zadłużenie przelicza się jednak na złote po kursie o 1/3 niższym. Kredytobiorca ma więc do spłacenia mniej niż 200 tys. zł. Ci, którzy zadłużyli się cztery lata temu, zyskali najwięcej, ale tak naprawdę wszyscy, którzy zaciągali kredyty we frankach, mają teraz powody do zadowolenia. Na przykład ktoś, kto pożyczył 300 tys. zł w roku 2006, teraz jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta