Rosyjski rynek jest wokół Putina
Rozmowa z Antonem Mojsiejewem, dyrektorem rosyjskiego Centrum Polityki Gospodarczej
RZ: Co oznacza dla gospodarki rosyjskiej ucieczka kapitału? Dzisiaj mówi się już o 50 – 60 mld dolarów, które opuściły Rosję w drugiej połowie sierpnia. We wrześniu pieniądze nadal wypływają z Rosji, tyle że już raczej z innego powodu. Anton Mojsiejew: Władze rosyjskie liczyły się z tym. Może tylko nie zdawały sobie sprawy, jak wielkie rozmiary może przybrać ta ucieczka. Ale uciekły przede wszystkim inwestycje portfelowe, które mają niewielki wpływ na gospodarkę.
Efektem tej ucieczki był gwałtowny spadek kursu rubla. To chyba wpływa na gospodarkę?
Ale bank centralny Rosji ma takie rezerwy – nadal jest to ponad 560 mld dolarów – że w każdej chwili może ustawić kurs rubla na takim poziomie, jakiego sobie tylko zażyczy. Dzisiaj bank już nie interweniuje, bo chce ukarać tych inwestorów, którzy z Rosji uciekli, i zrobi wszystko, żeby bardzo na tym ucierpieli. To, że kapitał, który uciekł z Rosji, z pewnością do niej wróci, jest oczywiste. W Rosji mało kto odczuwa, że żyjemy w czasach kryzysu finansowego. Raczej jest to postrzegane jako próba ukarania Rosji przez Zachód.
A kolejki klientów przed kantorami? Czy to nie znaczy, że Rosjanie obawiają się o swoje pieniądze?
Władze łatwo mogłyby to ukrócić, ale widocznie wychodzą z założenia: niech kupują, potem rynek ich ukarze, bo nasza gospodarka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta