Na dobre reformy potrzeba czasu
Zarządzanie jednym z najważniejszych resortów w kraju nie jest łatwe. Przekonał się o tym Zbigniew Ćwiąkalski, minister sprawiedliwości. Dziś mówi nam o swoich błędach, sukcesach, planach i problemach
Minęło 300 dni, od kiedy jest pan ministrem sprawiedliwości. Największy sukces?
Zbigniew Ćwiąkalski: Sukcesy są na razie połowiczne, bo reformy prokuratury (rozdzielenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego), sądownictwa (m.in. e-sąd) i dostęp do zawodów prawniczych są w trakcie procesu legislacyjnego. Czeka mnie też wprowadzenie w życie systemu dozoru elektronicznego, tzw. aresztu domowego. Dobrnęliśmy już do II etapu przetargu i na etapie zmiany kosztorysu inwestorskiego zaoszczędziliśmy około 200 mln zł.
Ale to wszystko strasznie długo trwa. Wszystkie reformy, o których pan mówi, są dopiero na wstępnym etapie prac.
To prawda. Ale nie chcę się ścigać z czasem. Co nagle, to po diable. Nie zależy mi na zmianach szybkich, lecz na dobrych i przemyślanych. Na całym świecie na dobre reformy potrzeba czasu.
Największa wpadka?
Nie patrzę na to w kategorii wpadek, ale są rzeczy, których żałuję. Na początku dałem się uwieść mediom i byłem na każde ich zawołanie. Dziś mam dużo większe doświadczenie i rzadko zabieram głos, a jeśli już, to w sprawach najważniejszych. Żałuję też, że uległem dziennikarzom na konferencji prasowej, kiedy poproszono o pokazanie laptopa Zbigniewa Ziobry. To był mój błąd i nigdy więcej bym tego nie zrobił. Z drugiej strony jednak bardzo cenię sobie dobry kontakt z mediami, chociaż mój...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta