Realizm po amerykańsku
Im bliżej wyborów prezydenckich w USA, tym więcej widać podobieństw między kandydatami. Obie strony tonem i myśleniem do złudzenia przypominają stary dobry amerykański realizm – pisze publicysta
Inaczej wyobrażaliśmy sobie ten postzimnowojenny świat. Ziemia, która przez chwilę wydawała nam się płaska (Thomas L. Friedman „Ziemia jest płaska”), znowu jest kanciasta. Pocięta nowymi barierami celnymi, paktami, ostrzeżeniami, nadzwyczajnymi konferencjami i strefami buforowymi.
Znowu uczymy się wymawiać nazwiska obcych dyplomatów. I nerwowo czekamy na wybory w Ameryce. Dwóch skrajnie różnych kandydatów. Dwa systemy wartości. A z nimi sprzeczne oczekiwania świata. Mocarstwo konfrontacji kontra imperium miłości.
Między III wojną a Jałtą
Polacy przewidywalnie rozdzielają swoje sympatie. Kontestująca lewica kibicuje politycznie poprawnemu obozowi Baracka Obamy. Konserwatywna większość Polaków – zaprzysięgłemu antykomuniście Johnowi McCainowi. Trochę z przekonań, trochę z wdzięczności za Reagana. Ale też coraz bardziej ze strachu, że zbyt ugodowy prezydent Obama nie jest dobrym kandydatem na czasy „nowego rosyjskiego patriotyzmu” – jak eufemicznie Dmitrij Miedwiediew mówi o imperialnych ambicjach swojego kraju.
Słuchając wystąpień McCaina i Obamy, można odnieść wrażenie, że Amerykanie 4 listopada 2008 będą wybierać między III wojną światową a nową Jałtą. Zgrabnie wyłuskane cytaty potęgują wrażenie grozy. Na pytanie telewizji ABC, czy Ameryka mogłaby zaatakować Rosję, gdyby doszło do inwazji na Gruzję czy Ukrainę, kandydatka na wiceprezydenta Sarah...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta