Kibicowałem, nie zazdrościłem
Napastnik Anorthosisu Famagusta specjalnie dla „Rzeczpospolitej” o futbolu na Cyprze, czekaniu na powołanie do reprezentacji i 80 minutach stania tyłem do bramki
RZ: Wierzył pan, że dostanie jeszcze szansę w reprezentacji Polski?
Łukasz Sosin: Wierzyć nie przestałem nigdy, bo wiara w futbolu to jest to, co pomaga najbardziej. Mimo czterech tytułów króla strzelców na Cyprze w reprezentacji zagrałem tylko trzy razy. Strzeliłem dwa gole, więc bilans mam niezły. Oba w meczu z Arabią Saudyjską, kiedy przed mundialem 2006 sprawdzał mnie Paweł Janas. Wygraliśmy 2:1, a i tak następnych powołań nie było. Ale już wiem, że do mnie należy tylko kilka rzeczy, a na resztę nie mam najmniejszego wpływu.
Gdyby strzelał pan tyle samo goli w Bundeslidze, albo we Francji, mógłby pan zrobić większą karierę. Cypru selekcjonerzy nie traktowali poważnie.
Na pewno mnie to bolało, starałem się wszystkim tłumaczyć, jak bardzo futbol idzie na tej wyspie do przodu, jak się bogaci. Grają tu piłkarze o takich umiejętnościach, jakich w polskiej lidze nigdy nie widziałem. Dopiero awans mojego Anorthosisu do Ligi Mistrzów pokazał, że miałem rację. Myślę, że między innymi dlatego znów znalazłem się w kadrze.
Nie tylko awansowaliście do Ligi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta