Długa historia bojów o europejskie stocznie
Kolejne spotkanie w sprawie zakładów możliwe pod koniec tygodnia. Część ekspertów twierdzi, że KE traktuje Polskę zbyt ostro. Z analiz „Rz” wynika coś innego
beata chomĄtowska
Konkretów potwierdzających pogląd, że Polska traktowana jest w Brukseli mniej pobłażliwie niż inne kraje, nie słychać. Mimo to z wolna zaczyna być on traktowany niemal jak pewnik. Przyjrzeliśmy się więc, jak inni w przeszłości spierali się z unijnymi urzędnikami w sprawach stoczniowych, i co z tego wynikło.
Bremer Vulkan – przerwany sen o potędze
Najczęściej przywoływanym przykładem taryfy ulgowej stosowanej przez Komisję Europejską są stocznie wschodnioniemieckie. Kilka tych zakładów stało się w latach 90. częścią grupy Bremer Vulkan zatrudniającej ok. 23 tys. osób. Głównym jej udziałowcem było miasto Brema, które udzielało grupie pożyczek obrotowych. Na początku lat 90. BV realizował śmiały plan ekspansji, kupując spółki różnych branż, np. producentów obrabiarek i elektroniki, a także kolejne wschodnioniemieckie stocznie, mimo że przemysł stoczniowy już odczuwał negatywne skutki rosnącej konkurencji na Dalekim Wschodzie. Zarząd firmy bez trudu uzyskał zgodę na centralne zarządzanie pieniędzmi z subsydiów na rekonstrukcję stoczni byłej NRD. Dzięki temu do BV trafiło na preferencyjnych zasadach (umożliwiających szybką restrukturyzację) 586 mln dol., przyznanych tym zakładom w 1992 r. przez Komisję Europejską.
Bomba wybuchła cztery lata później, kiedy Bruksela zażądała zwrotu pokaźnej części tej kwoty – 415...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta