Kryzys w Rosji ma wiele twarzy
Załamanie gospodarki najbardziej widać w miastach, w których jeden zakład lub fabryka jest głównym miejscem zatrudnienia. Takich jak Tutajew. A w Moskwie wciąż fiesta
U nas tu druga Ukraina – mówi Lidia Aleksandrowna, przewracając oczami. – Wasiliew z Andriejewem zupełnie tak samo jak Juszczenko z Tymoszenko wylewają na siebie pomyje. A ludzie boją się, co jutro przyniesie – dodaje. Wasiliew to mer nadwołżańskiego miasta Tutajew, a Andriejew – szef rejonowej administracji. Kłócą się, bo ciągle nie mogą wyjaśnić, kto tak naprawdę rządzi miastem. Tymczasem jedyny zakład w mieście – Tutajewski Zakład Budowy Silników – jest na skraju upadłości, a słowo „kryzys” brzmi coraz bardziej złowieszczo.
Zakład zbudował miasto
– Na moim osiedlu wszystkich, którzy pracowali w Zakładzie, już pozwalniali – mówi tutajewska emerytka, pani Serafima. O Zakładzie Budowy Silników wszyscy mówią tutaj po prostu Zakład. Bo jest tylko jeden. Oprócz niego jeszcze kombinat lniany produkujący brezenty i trochę małych firm. Ale one się nie liczą. – To na Zakładzie zbudowano miasto – mówi babuszka Serafima. Kiedyś była tutaj duża wieś, a gdy pojawił się Zakład, wyrosło miasto. – To wszystko – emerytka robi szeroki gest dłonią, wskazując na okoliczne budynki, typowe breżniewowskie pudełka od zapałek, szare i ponure, takie, jakie można spotkać w całej Rosji – to wszystko zbudował Zakład. Domy, sklepy. Wcześniej po tej stronie Wołgi było tylko błoto – opowiada.
– Dziękuję Bogu, że już jestem na emeryturze – mówi babuszka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta