Młot na nieposłusznych
Próby przypominania, że teologia katolicka nie rozpoczęła się od Soboru Watykańskiego II, wywołują wściekły atak – pisze publicysta
Rocznica śmierci Jana Pawła II stanowi znakomitą okazję do rozmowy o dziedzictwie papieskim, o tym, co wniosło ono do Kościoła, ale także o tym, co – mimo najlepszych chęci – nie przyniosło spodziewanych rezultatów.
Przykładem dziedziny, w której – mimo papieskich gestów i słów – nie udało się odnieść realnego sukcesu, pozostaje dialog katolicko-żydowski. Wizyta w rzymskiej synagodze czy pielgrzymka do Ziemi Świętej – to sukcesy Kościoła.
Ale jeśli szukać odpowiedzi ze strony żydowskiej, to niestety poza słynną deklaracją „Dabru Emet” nie ma się czym poszczycić. Gdy katolicy wyznają grzech antyjudaizmu, po drugiej stronie słychać satysfakcję, ale gdy ktoś próbuje przypomnieć, że i strona żydowska ma w swojej tradycji silny wątek antychrześcijański, wówczas pada zarzut antysemityzmu.
Teologia bezdyskusyjna
Nie inaczej jest z debatą wewnątrzkościelną. Dialogiczny i ekumeniczny mainstream dopuszcza jedną wizję teologii, a jakiekolwiek próby przypominania, że teologia katolicka nie rozpoczęła się od Soboru Watykańskiego II czy od pontyfikatu papieża z Polski, wywołują wściekły atak. Teolodzy próbujący pojednać inspiracje Jana Pawła II z całością tradycji Kościoła oskarżani są niekiedy nawet o to, że należą do innej wspólnoty niż „nasz papież”.
Taką właśnie formę ma artykuł „Daleko od Jana Pawła” arcybiskupa Józefa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta