Tam było tak bajecznie pięknie
W lodowej szczelinie na stokach ośmiotysięcznika Dhaulagiri zginął wczoraj najwybitniejszy polski himalaista młodej generacji. Miał 32 lata. Ciało wspinacza wydobyli ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, którzy wspinają się w tym masywie w ramach swojej wyprawy
Piotr Morawski schodził w trzyosobowym zespole z obozu II. Na wysokości 5760 m wpadł do rozpadliny o głębokości 20 m. W tej okolicy wspinali się też uczestnicy ekspedycji TOPR wraz z lekarzem. Z partnerem Piotra – Słowakiem Peterem Hamorem, wyciągnęli alpinistę ze szczeliny. Próby reanimacji nie dały rezultatu. Lekarz stwierdził zgon.
Tatry Morawski poznał w wieku 19 lat. „Pierwszy raz kolega zabrał mnie w góry zimą, przegonił po Orlej Perci i już wiedziałem, co chcę robić” – opowiadał. Wspinał się najchętniej w zimie, bo to było najtrudniejsze.
Wschody słońca
Osiem lat temu po raz pierwszy trafił w wysokie góry Azji – Tien-Szan. Po dwóch wyprawach, na których nie przekroczył wysokości 7000 m, dostał się na wyprawę najtrudniejszą z trudnych: zimową na drugi szczyt świata K2 (8611 m) od północnej, chińskiej strony. Tam poznawał swoje możliwości.
Dotarł wówczas wraz z dwoma towarzyszami najwyżej w dziejach zdobywania tej ściany zimą, na wysokość 7650 m. Chciał wspinać się dalej, ale jego ówczesny mistrz, Kazach Denis Urubko, kazał mu schodzić do bazy, gdy zobaczył, w jakim stanie są palce u nóg Morawskiego....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta