Guzikiewicz nie jest Wałęsą
Jeśli ktoś myśli, że może powtórzyć sierpień 1980 r., to chcę mu powiedzieć: tamta historia może się powtórzyć tylko jako farsa – mówi marszałek Senatu
RZ: Martwi pana zamieszanie związane z obchodami 4 czerwca 1989 r.?
Bogdan Borusewicz, szef Klubu „Solidarności” w Sejmie I kadencji: Oczywiście. To przykre, bo chodzi o niesamowicie ważną datę. Po tych pierwszych wolnych wyborach do Senatu i częściowo wolnych do Sejmu władza PRL-owska się załamała. Nie strukturalnie, tylko psychiczne. Wierzyłem, że wygramy wybory, ale nie podejrzewałem, że przepadnie w nich lista krajowa, z której kandydowali najważniejsi przedstawiciele ówczesnej władzy i która miała być dla nich zabezpieczeniem. To było zaskoczenie.
Na tyle duże, że „Solidarność” nie miała scenariuszy przejmowania władzy. Dobrze sobie poradziliście?
No, nie mieliśmy scenariuszy. Sądziłem, że będziemy jeszcze kilka lat trwać w starciu z władzą PRL, tylko już nie w fizycznym, ale politycznym. Że trzeba będzie ten system zmuszać do zmiany. Dlatego, tworząc listę wyborczą w Gdańsku, brałem tylko ludzi wypróbowanych w podziemiu: Lecha Kaczyńskiego, Bogdana Lisa, Czesława Bieleckiego, Olgę Krzyżanow- ską. Jeszcze do tego zrobiłem desant na region elbląski i tam wcisnąłem na listę do Senatu Jarosława Kaczyńskiego. Wcisnąłem go kolanem, wbrew oporom miejscowych, bo uważałem, że powinien kandydować.
I dziś żałuje pan tej decyzji?
Nie, była dobra. Wszyscy ludzie na listach to były ważne i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta