Goryle bez granic
Jeśli nie powstrzyma się nielegalnego karczowania lasów, żyjące w Rwandzie goryle stracą swe naturalne środowisko
Baza Narodowego Biura Turystyki Rwandy w Kinigi znajduje się kilkanaście kilometrów od największego miasta na północy kraju Ruhengeri. Wokół pola pokrojone jak w całej Rwandzie na drobne gospodarstwa. Z góry wyglądają jak znaczki pocztowe, na każdym uprawia się co innego: kapustę, sorgo, banany, ziemniaki, kukurydzę. Każde stanowi źródło utrzymania dla wieloosobowej rodziny.
Chłopi od kilkudziesięciu lat przyzwyczaili się do turystów – nie dlatego, że tak im się podobają, ale nie mają specjalnie wyboru. Rwanda postawiła na turystykę, i to turystykę dla najbogatszych: każdy z nas pijących właśnie przed wyjściem w góry dobrą miejscową kawę zapłacił 500 dolarów za wejście do Parku Wulkanów i podglądanie górskich goryli. Czas podglądania ograniczony do godziny.
Mimo tak wysokiej ceny turyści zjeżdżają tu masowo i płacą bez gadania – niektórzy nawet za trzy – cztery dni trekkingu. W Rwandzie mamy największą szansę zobaczenia goryli w pełnej krasie. W Parku Wulkanów żyje 320 sztuk, kilkadziesiąt sztuk mieszka w Nieprzeniknionym Parku Bwindi w Ugandzie, a najwięcej – 380, w Kongu na zboczach wulkanów Parku Narodowego Wirunga. Tylko że we wschodnim Kongu od lat trwa wojna i turystyka zamarła. Rwanda jest zatem najlepszym miejscem do oglądania goryli – za swoje 500 dolarów każdy turysta ma zagwarantowane dotarcie do jednej z siedmiu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta