Na telewizyjnym rykowisku
Dla Jarosława Kaczyńskiego zdobycie TVP to sprawa życia i śmierci. Ale dla Donalda Tuska również. Zwłaszcza że jego wizerunek jest dziś kruchy – uważa publicysta „Rzeczpospolitej”
Kolejnego gwałtownego odwrócenia sojuszy w walce o media publiczne (w istocie przede wszystkim o TVP – radio interesuje polityków znacznie mniej) wielu komentatorów nawet już nie stara się rozumieć. Znacznie łatwiej zbyć wszystko frazesami o niszczeniu dobra publicznego i żenującej szarpaninie między PiS a jego dawnymi koalicjantami.
Choć po bezpośredniej ingerencji ministra skarbu, który uratował obecny zarząd, rozwiązując radę nadzorczą TVP, zanim na posiedzenie dotarł jej nowo wybrany (po wielomiesięcznym paraliżu) przez KRRiT członek, trudno już nawet najbardziej prorządowym dziennikarzom ignorować fakt, iż PO także jest w tę walkę zaangażowana.
Lepszy Farfał niż Siwek
W istocie front przebiega dziś między dwoma sojuszami, które dla kogoś, kto poważnie traktuje deklaracje polityków, muszą być dziwne. Z jednej strony PiS, który ponownie przeciągnął na swoją stronę Tomasza Borysiuka, nominowanego niegdyś przez Samoobronę, ale nawet wtedy kojarzonego raczej z tym, co sam Jarosław Kaczyński nazywa układem postkomunistycznym, niż z Andrzejem Lepperem.
Z drugiej PO razem z wywodzącym się z Młodzieży Wszechpolskiej Piotrem Farfałem, którego sprzyjający dotąd Tuskowi salon odsądza od czci i wiary jako „byłego neonazistę”, bez ustanku wypominając mu rasistowski tekst napisany w wieku 16 lat do skinowskiego „zinu”, i za którym stoi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta