Nasi występni pradziadowie
Sprawdziliśmy, czy kryminalne życie miasta przed 100 laty różniło się od dzisiejszego
Kroniki policyjne z gazet naszych pradziadów pełne były uroczych opisów łajdackich działań, z których wynikało, że żyło się wtedy prościej, choć chyba nie tak bezpiecznie jak dziś. Za podstawę rozważań niech posłużą strony „Kuriera Warszawskiego” – dziennika nader precyzyjnie odnotowującego ówczesne wydarzenia.
Garnkiem w głowę
Zaczynamy od sprawy obyczajowej, jak to rozwiązywano problemy na linii pracownik – pracodawca. Mianowicie, w czerwcu 1909 roku na pogotowie zgłosiła się niejaka Milka Wachowcowa z Józefowa, która tak długo rugała służącą, aż ta przywaliła jej w głowę pełnym garnkiem. Niestety, reporter nie podał, czy zajście skończyło się zwolnieniem z pracy. Naszym zdaniem, służąca odeszła sama.
„Bójki i rozprawy nożowe”
Kelnerzy z restauracji mieszczącej się na Nowolipkach postanowili świętować imieniny jednego z nich – oczywiście po pracy. Niestety, pokłócili się i Józef Niemojewski wdał się w dyskurs z kolegami, którzy nie mając już argumentów, przywalili mu. „Otrzymał tak potężny cios w szczękę, że cała twarz spuchła. I lekarz pogotowia założył opatrunek”.
Sądząc z opisów, przed...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta