Codzienna sztafeta niezapominania
Zaprosić 5000 ludzi, żeby śpiewali piosenki? Zdemolować parkiet w domu sławnego pianisty, żeby znaleźć wojenne dokumenty? Wypuścić do miasta młodzież, żeby badała zawartość cukru w cukrze? Takie pomysły mają ci, którzy pracują w Muzeum Powstania Warszawskiego. Nie znamy ich twarzy, ale podziwiamy efekty ich działań
Muzeum przez pięć lat stało się swoistym centrum kultury i pamięci o 63 dniach 1944 r., ale i o dwudziestowiecznym mieście. Jest domem dla uczestników tamtych wydarzeń. Miejscem, które odwiedzają młodzi. Projekty, które się tu rodzą,
zrewolucjonizowały myślenie o muzealnictwie. Wszystko dlatego, że dyrektor Jan Ołdakowski zgromadził grupę nietuzinkowych ludzi, którzy i na przeszłość, i na ważne słowa umieją spojrzeć w nowy sposób.
Bohaterstwo, czyli trudne jest łatwe
Jest wśród nich Dorota Niemczyk, szczecinianka. Do Warszawy przyjechała osiem lat temu. Ma korzenie kresowe – mama z Wilna, tata ze Stanisławowa – i wciąż czuje się człowiekiem z tamtych stron. Długo omijała stolicę, bo uważała, że to nie jest miasto dla niej. – Reagowałam na nie nastroszeniem – mówi. – Było dla mnie takie rozbite, bez tożsamości, obce.
Ale postanowiła się go nauczyć. Wymyśliła sobie mieszkanie na Pradze. – Bo tam są ludzie, którzy mają w sobie patriotyzm lokalny – mówi. – A on pozwala na spojrzenie na wiele spraw z innej perspektywy.
Popatrzyła i było jej lepiej, ale kiedy trzy lata temu zaczęła w MPW zajmować się projektami kulturalnymi, znowu poczuła, że czegoś jej brak. – Tutaj wszyscy niemal są związani z miastem także powstańczymi konotacjami. Ja tego punktu odniesienia nie mam – mówi.
Ale przypomniał się jej praski...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta