Do czego służą dzieci?
Nie da się celebrować życia, jeśli jego najpełniejszy owoc budzi w nas strach, skłania do manipulowania innymi albo służy do realizacji osobistych kaprysów
Taką mam ochotę
Elton John nie zaadoptuje jednak 14-miesięcznego Lwa, chłopczyka zarażonego wirusem HIV i mieszkającego w ukraińskim sierocińcu. Jak donosiły gazety, brytyjski gwiazdor tak rozczulił się nad tragicznym losem niemowlaka, że postanowił „podarować mu przyszłość”. Władze ukraińskie odrzuciły jednak propozycję i orzekły, że Elton John nie nadaje się na ojca, bo nie jest żonaty (Ukraina nie uznaje związków homoseksualnych – a w takim pozostaje John – za małżeństwa) i jest za stary, bo ma 62 lata. Tym samym Ukraina postawiła się poza nawiasem zachodniego cywilizowanego świata, w którym prawo do posiadania dziecka traktowane jest coraz częściej jak przywilej darowany każdemu – bez względu na wiek, płeć, stan cywilny, zwyczaje seksualne i możliwości rozrodcze.
Każdy porządny człowiek (a sir Elton John jest przecież nie tylko porządny, ale jeszcze sławny i bogaty) może mieć dzieci, kiedy mu przyjdzie na to ochota, a państwo powinno być czymś w rodzaju zakładu świadczącego usługi, zapewniając zainteresowanemu realizację wniosku. Tym samym prawo do posiadania dziecka staje się nabytym prawem ludzkim z dziedziny określanej mianem human rights – na równi np. z prawem do życia, poszanowania godności ludzkiej czy swobody wyrażania opinii politycznych.
Nie posądzam Eltona Johna o złe zamiary wobec Lwa ani nawet o to, że pomysł na adopcję przyszedł mu do głowy ot tak, jako kaprys...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta