Wyjechać z Juraty
Opowiadanie na koniec lata, wrażliwym dla otuchy, macherom dla rozwagi
Są miejscowości, do których wszyscy chcą wyjechać, chociaż nic nigdy się w nich nie dzieje. Chcą szukać ulgi i ukojenia. Jak w Juracie. Zapach sosen, wydmy, czysty piasek są takie same jak gdzie indziej nad Bałtykiem. A jednak inne. Czas płynie spokojnie. Ludzie spacerują bez pośpiechu. Młode mamy z wózkami i dziećmi. Renciści, prężni, gdy bywali tu za młodu, teraz na zwolnionych obrotach. Oszczędzają przez rok, by odłożyć chociaż na kilka dni pobytu.
Wszyscy grzeczni. A młodzież nie szuka dyskotek. I tak ich tu nie ma. Dużo piesków, ale nawet one rzadko szczekają. Tylko pociąg relacji Reszta Świata – Hel przelatuje przez niestrzeżony przejazd przy wejściu na plażę i ostrzegawczym gwizdem wyrywa z wyciszenia. Przypomina o świecie, wymagającym czasem ostrożności. I o przemijaniu, spotkaniach i rozstaniach – tych radosnych i tych niepotrzebnych, i o tym, że będzie taka stacja, na której będzie trzeba wysiąść, by nigdy nie pojechać dalej.
W 2009 roku bardzo zabrakło w Juracie Gustawa Holoubka i przyjeżdżającego tu z żoną Olgą Zbyszka Zapasiewicza. Nie zdążył wykorzystać zarezerwowanego pokoju w hotelu Neptun.
***
Jeszcze dwa lata temu gawędziliśmy tu – Zapasiewiczowie, Holoubek i ja. O rzeczach dobrych, o ładnych i słonecznych stronach naszego życia. Bo jakżeby inaczej można było latem w Juracie. Więc o sztuce, teatrze, książkach i o filmach, na które Olga...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta