Aż się w głowie kręci
Adam Małysz o swojej radości, walce z Simonem Ammannem i dalszej współpracy z Hannu Lepistoe
Rz: Tak z ręką na sercu, wierzył pan, że możliwe jest zdobycie dwóch srebrnych medali na tych igrzyskach?
Adam Małysz: W życiu bym nie przypuszczał, że tak się stanie. Wiedziałem przecież, z kim przyjdzie mi tu walczyć.
Po sukcesie na normalnej skoczni mówił pan, że teraz będzie już łatwiej, bo plan został wykonany i nie wróci pan do domu z pustymi rękami. Było łatwiej?
Naprawdę tak myślałem, ale było znacznie trudniej. Na treningach, zgoda, dwa razy wygrałem, ale wtedy, gdy nie było najlepszych. Lista kandydatów do medali była tu znacznie dłuższa, do tego wiedziałem, że jak wiatr zacznie kręcić, to mogą się dziać dziwne rzeczy.
Denerwował się pan przed konkursem?
Stres był ogromny. Od rana się modliłem, żeby wiatr nie zepsuł zawodów. A jeśli już powieje, to szczęśliwie dla mnie. Jestem przekonany, że nie byłem w tych modlitwach osamotniony.
W pierwszej serii wiatr zmienił kierunek na korzystny dla pana. Tyle że długo czekał pan na pozwolenie na start. Hannu Lepistoe przyznał, że bardzo się wówczas denerwował...
Widziałem, jak machał chorągiewką, jak gestykulował. Dawno nie był tak zdenerwowany. A jego zdenerwować to wielka sztuka.
A pan sobie czekał spokojnie?
Nie miałem wyjścia. W takiej sytuacji mogłem tylko liczyć na to, że wiatr trochę się uspokoi i pozwolą mi na skok w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta