Bez przebaczenia
Trzeba żyć z dnia na dzień. Nie myśleć, co może oznaczać telefon z informacją, że zidentyfikowano szczątki spoczywające na płockim cmentarzu pod płytą z nazwiskiem „Krzysztof Olewnik”
Odkąd pojawiły się wątpliwości dotyczące, kogo tam pochowano, rodzina Olewników znów jest w stanie emocjonalnego napięcia.
– Mój Boże, a jeśli to nie jest mój syn, co wtedy? Co to znaczy? Czy żyje i gdzieś go przetrzymują? A może nigdy się nie dowiemy, jak zginął. Myśli mam szalone. Czego chcę, już nie wiem – mówi Włodzimierz Olewnik.
Jadąc z Drobina w kierunku Płocka, skręca się w drogę prowadzącą do zakładów mięsnych Olewnika. Tuż przy drodze widać wielki dom. Nic nie zdradza, że od lat stoi pusty. Co tydzień odkurza się w nim podłogi i meble. Kiedy trzeba, myje się okna, przycina otaczające dom trawniki. W szafach nadal wiszą ubrania.
Wszystko wygląda tak, jakby przebywający tu po raz ostatni prawie dziewięć lat temu Krzysztof Olewnik wyszedł na chwilę i zaraz miał wrócić.
– Grzechem byłoby, gdybym zrezygnował z szukania winnych. Kim jest ojciec? Nie wystarczy spłodzić dziecka i to już koniec ojcostwa. Tak robią zwierzęta. Człowiek jest istotą rozumną – mówi Włodzimierz Olewnik. – Czasem słyszę, że ktoś mówi, że „rzyga już od tej całej sprawy Olewnika”. Myślę wtedy, że jeśli tak mówi, to istotą rozumną nie jest.
Gniew Włodzimierza Olewnika obejmuje także całe SLD, którego politycy, jak twierdzi, co najmniej osłaniali winnych porwania
Zdarza się, że nawet znajomi namawiają go, by przestał...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta