Podwójna misja reportera
Ryszard Kapuściński mógł szczerze martwić się, czy Afrykanie staną na własnych nogach. Ale nie mógł nie wiedzieć, że wojna w Etiopii czy Angoli służyła walce o świat, którą prowadził Kreml
W dyskusjach o biografii Ryszarda Kapuścińskiego mówi się o wszystkim, tylko nie o realiach PRL. Nikt nie chce pamiętać, jak ważną rolę propagandową odgrywał ruch solidarności z krajami Trzeciego Świata. Tego zapomnienia nie koryguje książka Artura Domosławskiego. Zabrakło w niej historycznego tła operacji ZSRR i krajów socjalistycznych w Ameryce, Azji i Afryce. A dopiero rozumiejąc działalność emisariuszy obozu w tropikach, można zrozumieć, jaką cenę dziennikarze z demoludów płacili za egzotyczne wyprawy i jaka była ich hierarchia celów podczas takich eskapad.
Starsze pokolenie nieco się wstydzi tamtych uwikłań i woli, by w ogóle o nich nie wspominać. Młodsi, jak Domosławski, powinni pamiętać, jakie były normy dziennikarstwa w PRL. A jednak dziś odgrzewają mit Kapuścińskiego, którego do dżungli i na sawannę pcha rzekomo wyłącznie miłość do mieszkańców tamtych krain. Debata o Kapuścińskim znów skupia jak w soczewce problemy z pamięcią o tym, czym był komunizm i jaka była cena płacona za przywileje, które dawał system.
Kierunek dżungla!
Droga do rewolucji w Londynie i Paryżu wiedzie przez Kalkutę!”. Kto i kiedy wypowiedział te słowa? To Lew Trocki, który w 1919 roku w czasie dyskusji nad strategią rewolucji światowej zachęcał do rozbudzania i rewoltowania uciemiężonych ludów Azji. Hasło solidarności z narodami kolonialnymi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta