Zabieram wszystko, czyli dług po częstochowsku
Musiałem przerwać ten zaklęty krąg – mówi biznesmen, którego dług urósł z 1,5 do 12 mln zł. Podejrzewa, że oszukanych jest więcej
Ta historia przypomina film „Dług”. Ale Marcin Stefański miał odwagę stawić czoła swoim prześladowcom. – Nie chcę się więcej bać. Doprowadzę sprawę do końca, żeby moja żona i córka były bezpieczne – mówi „Rz”.
By rozwijać firmę, pożyczył 1,5 mln zł. Niedługo potem usłyszał: – Jesteś winien 12.
Nie poddał się. Zawiadomił policję. Walczy do dziś.
Jego historia to jednocześnie opowieść o jednym z najbardziej zagadkowych spraw ostatnich lat: dochodzeniu dotyczącym zorganizowanej grupy przestępczej, która podejrzewana jest o to, że na lichwiarski procent pożycza pieniądze biznesmenom, a potem zastrasza ich i zmusza do przepisania na siebie domów i firm. Milionowymi sumami obracał... bezrobotny technik budowlany. A w tle pojawiają się szanowani obywatele Częstochowy: przedsiębiorcy, znany adwokat. Jest i żona paliwowego mafiosa.
„Rz” ujawnia kulisy sprawy.
Podchody i przynęta
Marcin Stefański prowadzi z żoną myjnię samochodową i salon fryzjerski, którego styliści czeszą gwiazdy programów telewizyjnych. W 2003 r. pierwszy raz w życiu pożyczył pieniądze na procent. – Chciałem rozbudować firmę, a w banku nie miałem szans na kredyt – opowiada. Pod zastaw wziął 100 tys. zł na 10 procent miesięcznie. Od kogo? – Od mężczyzny o pseudonimie „Szafa”, do którego dotarłem przez Marka Z., mającego opinię lichwiarza – wyjaśnia.
Dług u...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta