Ja już wiem, kto to goj
O tym, kogo można spotkać w łodzi podwodnej, o spaniu w szabas i niesmacznych żartach, mówi reżyser niemieckiego komediodramatu „Oj, gewałt”. Obraz zobaczymy podczas rozpoczynającej się dziś siódmej edycji festiwalu Żydowskie Motywy.
Dziś spotka się pan z widzami. Czy to będzie pana pierwsza wizyta w Warszawie?
Dirk Regel: W Warszawie będę pierwszy raz i wiele sobie po tej podróży obiecuję. Szczególnie, że zostaję aż do końca festiwalu, a nawet o jeden dzień dłużej. Cieszę się na spotkanie z publicznością. Rozmowy z widzami są najciekawszą i najprzyjemniejszą częścią każdego festiwalu. Można od nich usłyszeć szczerą opinię na temat filmu – po ludziach z branży nie można się tego spodziewać. W Polsce byłem już wcześniej, 18 lat temu. Pracowałem wówczas w Gdańsku przy telewizyjnym dramacie wojennym Franka Beyera „Ostatni U-Boot”. Ale większość czasu spędziliśmy w łodzi podwodnej. Zdjęcia robił znakomity polski operator Witold Sobociński. Bardzo chciałbym się z nim jeszcze kiedyś spotkać.
W „Oj, gewałt” po raz pierwszy podejmuje pan temat współczesnych relacji niemiecko-żydowskich.
Byłem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta