Pierwszy sejmowy śledczy
Zbigniew Wassermann - oponenci widzieli w nim twardego przeciwnika, współpracownicy – mentora
Piątek, 9 kwietnia 2010 r. Hazardowa komisja śledcza przesłuchuje Marka Przybyłowicza, byłego prezesa spółki Służewiec Tory Wyścigów Konnych. Zbigniew Wassermann, poseł PiS, jak zwykle zasypuje świadka gradem pytań. – Pomyślałam, że włączę telewizor i obejrzę tatę, ale miałam dużo zajęć, poumawianych spotkań. Nie wiem, czemu myślałam, że zobaczę go po raz ostatni – opowiada „Rz” Agata Wassermann, córka polityka.
Przesłuchanie ciągnie się godzinami. W przerwie Krzysztof Łapiński, wieloletni współpracownik Wassermanna, przynosi mu paszport. Polityk dopiero dwa dni wcześniej dowiedział się, że zwolniło się miejsce w samolocie, który ma lecieć na uroczystości do Katynia. Z wylotu zrezygnował Jarosław Kaczyński, prezes PiS.
– Dałem mu paszport. On pokazał mi plan uroczystości – wspomina Łapiński. – Powiedziałem, że to dobrze, że leci „tutką”, a nie jakiem, bo to bezpieczniejszy samolot. Odpowiedział: „Panie Krzysztofie, jak samolot ma spaść, to spadnie, nawet jeśli jest najnowocześniejszy”.
– W sobotę myśleliśmy, że informacje o wypadku ktoś odwoła – mówi zrozpaczona córka.
– Dzwoniłem do niego zaraz po pierwszej informacji o wypadku. Gdy zamiast jego głosu usłyszałem informacje po rosyjsku, że telefon jest wyłączony, nogi się pode mną ugięły – opowiada Łapiński.
Gwiazda komisji
W środowy wieczór, dwa dni przed tragedią,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta