Holenderscy kibice walczą o bilety do Johannesburga
Orkiestra Wesleya Sneijdera jest w finale. Czasami fałszowała, ale Holendrzy nie mają nic przeciw, zwłaszcza że akurat dyrygent się nie mylił
Z okładki „De Telegraaf” ryczy lew. „Finał! Pomarańczowi czują złoto”. Na zdjęciu poniżej jest Arjen Robben strzelający głową decydującą bramkę półfinału. Ale bohaterem gazet jest kto inny. „Wes we can!” – cieszy się „Metro”.
Wesley Sneijder wygrał w RPA już cztery bębenki i jak mówi, planuje koncert. Jeśli po finale dostanie piąty, też się nie pogniewa. Przyda się na wesele, sześć dni po finale, w Toskanii. – A potem na długo ode mnie odpoczniecie – mówi. Jak chce, to potrafi mieć dystans do siebie, choć to największy egoista w holenderskim futbolu, najmniej lubiany w drużynie. Ulicznik z Utrechtu, jęczący Wes, utrapienie kolejnych trenerów Ajaksu, świeżo nawrócony na katolicyzm przez swoją przyszłą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta