Księżniczka saksofonu wraca na studia
Sobotni koncert Jazzu na Starówce z Grace Kelly w roli głównej toczył się przy parnej i upalnej pogodzie.
Jego temperatura artystyczna nie była jednak już tak wysoka. Bowiem – wbrew famie poprzedzającej przyjazd „księżniczki saksofonu” – nie okazała się ona rewelacją. Owszem, gra z temperamentem (nie większym jednak niż bywająca u nas w latach 90. urodziwa Holenderka Candy Dulfer), demonstruje fascynację Stanem Getzem (usłyszeliśmy motyw wykonywanego przez niego chętnie evergreenu „I’ll Remember April”). Jednak i w stylu, i w repertuarze (zabrzmiała m.in. „Karawana” Ellingtona) nie wychodzi ponad eklektyczną przeciętność. Podobnie z próbami śpiewania. No, ale ma dopiero 18 lat, wciąż studiuje w Berklee i przy kolejnej wizycie w Polsce ma szanse pokazać, jak rozwija się jej talent. Choćby taki, jaki dwa tygodnie wcześniej na tej samej scenie zademonstrował młody, ale już dojrzały kubański pianista Alfredo Rodriguez.