Rewolucji nie będzie, zmiany tak
Jerzy Matlak, trener polskich siatkarek, o finale Grand Prix w Ningbo, przyszłości i kłopotach kadry
Rz: Wielu twierdzi, że podróże lotnicze siatkarek i siatkarzy są bardziej męczące od pięciosetowych spotkań. Też pan tak sądzi?
Jerzy Matlak: Ostatnie nasze podróże były horrorami i nie chcę do nich wracać. Z Ningbo lecieliśmy do Warszawy ponad 30 godzin, choć można dwa razy szybciej. Ale nikt nie zakładał, że awansujemy do finału.
Taka podróż to czas na przemyślenia. W jakim nastroju wraca pan z tego długiego azjatyckiego tournée?
Z jednej strony się cieszę, bo jestem pierwszym polskim trenerem, który wprowadził nasz zespół do finału tak prestiżowej imprezy, z drugiej czuję żal, bo mogło być lepiej. W pierwszym meczu z Amerykankami, które wygrały ten turniej bez porażki, prowadziliśmy 2:0 w setach i mieliśmy cztery piłki meczowe. Ale niewykorzystane okazje się mszczą, co...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta