Polska parada
Lepiej być nie mogło: wygrały siostry Radwańskie, zwyciężali debliści.
Mecz Agnieszka adwańska – Arantxa Parra Santonja nie trwał długo i nie był nadmiernie trudny dla najlepszej polskiej tenisistki. Były w nim wymiany, w których trzeba było się spocić, ale rywalka nie przesadzała z bojowością i skutecznością. To jedno ze spotkań w sam raz na aktywne rozpoczęcie turnieju, lecz bez wielkich stresów.
Krótka droga do sukcesu
Grały na korcie nr 11, trochę z boku, ale z porządną trybuną. W hierarchii nowojorskich stadionów nie jest to miejsce najważniejsze, ale także nie takie złe. W każdym razie to nie ogrom publiczności spowodował, że tenisistki rozgrywały pierwsze gemy nerwowo. Chwilę trwało, zanim obie poczuły tempo odbić, moc własnych podań i szybkość nawierzchni.
Hiszpanka uczyła się dłużej. Przegrała pierwszego seta z powodu własnego niedbalstwa serwisowego. Jedno przyspieszenie Radwańskiej we właściwym momencie seta spowodowało, że Polka już prowadziła 6:4 i z dość pewną siebie miną zaczynała kolejnego gema.
Dopiero wtedy można było zobaczyć, że Parra Santonja umie coś więcej, niż strzelić od czasu do czasu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta