Europa, czyli nowa Jugosławia?
Rozwiązanie problemu beztroskiego zadłużania państw europejskich jest pilne, ale rozwiązanie problemu „deficytu demokracji” w Unii ważniejsze – przekonuje publicysta „Rzeczpospolitej”
Demokracja liberalna jest najlepsza – kto tak nie uważa, musi się liczyć z wykluczeniem z debaty publicznej. Co jednak zrobić, gdy wiara w demokrację kłóci się z empirycznym doświadczeniem? Ogranicza się ją tak, żeby zachować pozory.
Z jednej strony wszyscy zgadzają się, że o losie państw powinni decydować większością głosów ich obywatele, przy czym im większa ich część obdarzona jest prawem głosu, tym lepiej. Z drugiej, wszyscy się zgadzają, że o losie państw powinni decydować fachowcy. I tu teoria rozmija się z praktyką, bo, jak łatwo zauważyć, wyborcy rzadko wynoszą do władzy fachowców, więcej, częstokroć ich oczekiwania, przed którymi z oczywistych powodów muszą kapitulować wybieralni politycy, są – w dłuższej niż wyborcza perspektywie – po prostu zgubne.
Stąd powszechna pochwała demokracji idzie w całym zachodnim świecie w parze z dążnością do wyjęcia spod władzy polityków najistotniejszych obszarów życia publicznego i przekazania ich w ręce fachowców wybieranych przez innych fachowców. Proces taki praktycznie zakończył się już w odniesieniu do pieniądza – żaden wybieralny polityk nie może już psuć waluty, co w dawnych czasach było prostym sposobem na szybkie zdobycie poklasku wyborców kosztem poważnych kłopotów w dalszej przyszłości.
Jeszcze więcej władzy dla eurokratów
Ostatnie lata przekonały jednak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta