Ludzie potrafią latać
Bogdan Wenta mówi, że nie można żyć przeszłością. Nowe zwycięstwa muszą spychać w cień poprzednie
Rozmawiając z nim, trzeba się przyzwyczaić do trudnych pierwszych piętnastu minut. Ostrzega, że nie ma więcej czasu, i próbuje odpowiadać albo półsłówkami, albo banalnymi stwierdzeniami o dawaniu z siebie wszystkiego. Mniej więcej od pierwszego wyjścia na papierosa jest już sobą. O tym, że minął kwadrans, przypomina sobie po dwóch godzinach, w trakcie których krzyczy z emocji i szepcze konspiracyjnie na przemian. Bogdan Wenta lubi tłumaczyć.
– Każdy z nas jest trochę egoistą, ale życie pisze takie scenariusze, że jednego dnia jesteś wszystkim, następnego – niczym. I wtedy łatwiej to znieść, jeśli cały czas było się sobą – mówi.
I jest sobą. Piłkarze poszliby za nim w ogień, zarówno ci, którzy mówią o nim Bogdan, jak i ci, dla których jest panem trenerem. To człowiek sukcesu, przywódca stada, charyzma w czystej postaci. Nie lubi, gdy coś jest nie po jego myśli, więc do końca zadowolony nie był nigdy od 2004 roku, kiedy został trenerem reprezentacji. Polacy wywalczyli srebrny i brązowy medal mistrzostw świata, na mistrzostwach Europy zajęli czwarte miejsce, a na igrzyskach olimpijskich w Pekinie – piąte. Dla sportu, który w Polsce umierał, takie wyniki były jak tlen, dla Wenty to było rozczarowanie.
Dużo czasu
Za każdym razem, gdy moi zawodnicy czuli, że coś osiągnęli, przypominałem im, że decydujące starcie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta