Rolls-Royce ładowany z gniazdka
To już nie jest kryzysowa wystawa. W Genewie producenci aut pokazują, co mają najlepszego, i kuszą klientów
Większość stoisk zatłoczona do niemożliwości. Przed każdą premierą tłumy takie, że nikt nic nie może zobaczyć, chociaż usłyszeć jak najbardziej, bo decybeli nie brakuje. Sygnał z Międzynarodowego Salonu Samochodowego w Genewie płynie jeden: to naprawdę koniec kryzysu w motoryzacji.
Takiego wysypu nowych modeli tutaj jeszcze nie było. 170 premier to liczba robiąca wrażenie. W tłumie dziennikarzy (dni dla mediów kończą się 2 marca) można spotkać gości niepasujących do tego otoczenia, na przykład dojrzałe panie w futrach kosztujących przynajmniej tyle, ile auta, przed którymi się zatrzymują. Zdarza się, że przy najdroższych sportowych ferrari FF (z napędem na cztery koła), lamborghini, spykerach czy fiskerach przemknie arabski szejk ze świtą, pokazując palcem, co go interesuje.
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)


