Nie uczmy Chińczyków roboty
Łatwiej jest budować autostrady, niż stosować się do umów zawieranych ze Skarbem Państwa. Taka nasuwa się refleksja po lekturze prasowych zawiadomień o tym, jak Chińczycy polegną pod Warszawą. Stracą fortunę i nigdy nie będą dla nas konkurencją w robotach budowlanych – pisze radca prawny mający doświadczenie w procesach o roboty budowlane
Umowa o roboty budowlane ma charakter swoisty, starannie ukształtowany przez kodeks cywilny. Jest wyjątkowo dobrze opisana przez orzecznictwo Sądu Najwyższego i literaturę przedmiotu.
W sporze o autostradę chodzi o cztery doniosłe, wyraźnie odrębne kwestie prawne dotyczące:
- właściwego odczytania (zrozumienia) konstrukcji umowy o roboty budowlane, ze szczególnym uwzględnieniem tak zwanych konstytutywnych elementów umowy,
- tego, co nazywa się potocznie zerwaniem, a w języku prawniczym odstąpieniem od umowy,
- odszkodowania za straty, które powstały w następstwie, jak to zostało określone, „niezrealizowanych korzyści",
- sądowej ochrony wizerunku przedsiębiorstwa, o którym urzędnicy państwowi wypowiadają się w sposób mogący godzić w renomę spółki Covec.
Dlatego niepokoi pewność siebie Mikołaja Karpińskiego, rzecznika ministra infrastruktury, a także Andrzeja Maciejewskiego, zastępcy generalnego dyrektora dróg krajowych i autostrad, którzy zapewniają, iż Covec otrzyma rachunek na 740 mln złotych. A więc odszkodowanie ma być niewiele mniejsze niż wartość robót budowlanych. Dlatego, aby poznać racje obu stron, trzeba nadzwyczaj starannie zapoznać się z dokumentacją. Zawsze obfitą i skomplikowaną. A także zrozumieć wyjątkową złożoność sporów o roboty budowlane.
Strony...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta