Rumuni potrafią
Kinematografia tego kraju podbija festiwale filmowe i widzów w całej Europie
Trochę Rumunom zazdrościmy. Od 2007 roku, gdy Cristian Mungiu zdobył Złotą Plamę w Cannes za znakomite „4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni", mała kinematografia rumuńska triumfalnie idzie przez świat. Konkursy wielkich imprez filmowych są dla niej otwarte. Co więcej, obrazy z Bukaresztu nie występują tam zwykle w roli Kopciuszków, lecz zdobywają nagrody, jak np. „Jak chcę gwizdać, to gwiżdżę" Florina Serbana uhonorowane Grand Prix w Berlinie i nominacją do Oscara w kategorii filmu nieangielskojęzycznego.
W piątek na polskie ekrany wejdzie „Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie" Radu Jude, a 1 lipca „Wtorek po świętach" Radu Munteanu. Oba filmy pokazują dzisiejszą Rumunię: ludzi, których marzenia zderzają się z rzeczywistością. Bohaterka Jude – Dalia, licealistka z prowincji – przyjeżdża do Bukaresztu odebrać samochód, który wygrała w konkursie ogłoszonym przez producenta soków.
Zanim odjedzie nową dacią, musi nagrać reklamówkę, w której siedząc za kierownicą, pije z butelki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta