Powrót do przeszłości
Maroko. Konia z rzędem temu, kto wszedłszy w labirynt uliczek medyny, wyjdzie z niej tą samą bramą. Ale w średniowiecznej części Fezu najlepsze, co można zrobić, to się zgubić
W zasadzie zamiast o koniu, lepiej byłoby wspomnieć o mule, bo to ciągle, jak przed wiekami, najlepszy środek transportu w najstarszej dzielnicy Fezu, zwanej el Bali. Nic innego nie jest w stanie wjechać z towarem między uliczki, których ściany dzieli nieraz mniej niż metr. Każdego dnia pracuje tu prawie półtora tysiąca mułów i osłów. Przenoszą na swoich grzbietach skóry, tkaniny, naczynia, chleby, a czasem piramidy skrzynek z wodą i colą. Za nimi podążają właściciele, po uliczkach kręcą się handlarze, mieszkańcy oraz grupki nieco zlęknionych turystów, na których spieszący się w interesach miejscowi co rusz pokrzykują: „Balek, balek!", czyli „z drogi!".
Bo medyna – czyli arabska starówka – w Fezie to nie jest wyłączona z życia dzielnica, pielęgnowana na potrzeby turystów. To otoczone murami, ciasne, kipiące życiem miasto w mieście, jakby żywcem przeniesione ze średniowiecza. To istniejący od ponad tysiąca lat ogromny warsztat, w którym od świtu do zmierzchu pracuje ponad 35 tys. rzemieślników.
Miętowa herbata
Można doń wejść przez jedną z kilku bram, np. słynną Bou Jeloud, a potem dać się ponieść ludzkiemu nurtowi. Będą na nas patrzeć zaciekawione oczy dzieci i mężczyzn, sączących mocno posłodzoną herbatę z miętą, narodowy napój marokański. Ale przede wszystkim będziemy nieustannie zachęcani,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta