Za duże dzieci
Długo żyłam w przekonaniu, że dzieci i dorośli to dwie osobne, może nawet rywalizujące, drużyny. Że mają różne interesy, role i zainteresowania. Ostatnio nabrałam jednak wątpliwości.
Co dzień, gdy włączam radio, dziecięcy głos uczy mnie, jak żyć. W radiowej reklamie samochodu pewien chłopiec z powagą eksperta doradza, jak wziąć najkorzystniejszy kredyt. Kompetentnie i rzeczowo wyjaśnia warunki oferty, a dla pogrążenia mnie w dorosłej nieporadności dorzuca jeszcze, że wszystko to przecież jest „dziecinnie proste!". Włączam telewizor, a tam synek uczy tatę, jak jeść ciastko z kremem. Okazuje się, że przełknięcie najzwyklejszej markizy jest niemożliwe bez fachowego doradztwa czterolatka. Dzieci coraz częściej stają się adwokatami konsumenckich pragnień. Jako bohaterowie i narratorzy reklam ciągną dorosłych za łokieć, wieszają się u rękawa lub przekonują z pomocą logicznych argumentów: „Kupmy to! Tu i teraz, bo się opłaca!". Nie proszą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta