Z muzyką choćby na dno
Katarzyna Groniec opowiada o nowej płycie „Pin-up Princess”, o starości i kompleksie Lady Gagi
Rz: Podobno jesień to dla pani twórczości najlepszy czas. Polacy leczą listopadowy spleen pani piosenkami?
Katarzyna Groniec: Raczej odwrotnie – lato jest kiepskim czasem dla moich koncertów. Wtedy organizuje się imprezy z piwem i kiełbaską, a tam nie widzę dla siebie miejsca. Czy muzyka leczy? Mnie pozwala osiągnąć katharsis przez zejście na dno i odbicie się od niego. Warto nazywać trudne emocje. Po to, by odnaleźć te lepsze.
I dlatego na płycie pojawił się pogodny, szybszy puls?
Poprzednie dwa albumy zawierały utwory o dość ciężkiej tematyce. Przez trzy lata zajmowałam się niełatwymi tematami i już bardzo potrzebowałam zmiany.
Całkiem od melancholii jednak pani nie uciekła. Piosenka „Z nim śpię" mówi o nieustającym lęku. Przypomniała mi „Melancholię" Larsa von Triera – jest równie dobrą ilustracją depresji.
On mnie denerwuje. Może dlatego, że jestem blisko takich emocji. Mój organizm od lat buntuje się przeciwko von Trierowi. Jedynym jego filmem, który lubię, są „ Idioci". Też czasami spastykuję.
I podobnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta