O dobrym futbolu i złych bojarach
Nasi rywale. Za kilka lat Rosja ma być potęgą: klubową i reprezentacyjną. Nie zatrzyma jej nawet finansowe fair play
Tak jak Piotr Wielki pchał Rosję do Europy, nie oglądając się na maruderów, tak i Siergiej Fursienko póty nie spocznie, póki rosyjskiego futbolu nie zaciągnie do nowoczesności.
Plan ma nawet podobny do cara: już zmienił kalendarz (na razie ligowy, na system jesień – wiosna), otoczył się zagranicznymi fachowcami, będzie dzielił kraj na prowincje i reformował szkolnictwo. Piłkarskie, bo od szkolnictwa zwykłego jest jego brat Andriej, od kilku lat minister edukacji i nauki.
Cień prezydenta
Zdarzają się oczywiście na tej drodze do nowoczesności oporni bojarzy, którzy widzą najpierw interes swój, a nie wspólny, i nad nimi trzeba popracować. Zwykle wystarcza cień Władimira Putina za plecami. Wszyscy wiedzą, że szef federacji piłkarskiej to człowiek prezydenta. Był dyrektorem w Lentransgazie, spółce córce Gazpromu. Był dyrektorem Zenita Sankt Petersburg, klubu Putina i Gazpromu. Od dwóch lat rządzi piłkarskim związkiem. Biznes go kocha, pieniądze płyną, prezydent mu ufa.
Do tych pieniędzy lgną specjaliści z całego świata. Gdy Rosjanie zdobywali prawo do organizacji mundialu 2018, mieli w sztabie m.in. dwóch byłych rzeczników FIFA. Reprezentację trenuje Holender Dick Advocaat, przed nim był Guus Hiddink. Sędziów nadzoruje Włoch Roberto Rossetti.
Fursienko z Putinem nie przywykli do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta