Tusk w czarnej dziurze
W sprawie smoleńskiej porażka Platformy jest widowiskowa, a jej rozmiarów chyba jeszcze nie uświadomili sobie polittechnolodzy tej partii – ocenia publicysta „Rzeczpospolitej”
Dzień po drugiej rocznicy Smoleńska Ryszard Kalisz pozwolił sobie na skrytykowanie postępowania rządu. Uznał za błąd podpisanie memorandum, w którym wyrażono zgodę na niezwrócenie wraku do zakończenia postępowania. „Polska powinna zastrzec, że ma prawo do podjęcia działań i zbadania wraku" – powiedział polityk SLD. I skrytykował Rosjan za umycie szczątków tupolewa.
Krytyki Kalisza są łagodne, ale w tym wypadku ważne jest to, kto mówi. Bo sprawa smoleńska to nie emerytury, in vitro, przywileje dla gejów, legalizacja narkotyków, przeszkody dla przedsiębiorczości, KRUS, autostrady czy PKP. Opozycja nie miała dotąd obiekcji, aby w tych sprawach atakować rząd. Natomiast kwestia smoleńska nie należała do tego katalogu.
I mimo że na Siewiernym zginęli lewicowcy, a także ludowcy, to ani SLD, ani PSL w zasadzie nie krytykowały postępowania rządu w sprawie 10 kwietnia. Ewidentnie sprawa smoleńska miała być granicą, na której kończy się świat cywilizowany, a zaczyna dzicz. Tak w każdym razie, jak wszystko wskazuje, zaprojektowali to platformerscy piarowcy. A kierownictwa SLD i PSL najwyraźniej przyjęły tę niepisaną umowę.
Jak PZPR w ,88?
Może zresztą nie musiały przyjmować? Może było dla nich oczywiste, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta