Wciąż nie umiem się pogodzić
Marcin Wasilewski, obrońca reprezentacji Polski, o motywacji i płaczu na pożegnalnym spotkaniu z kibicami
Rz: Dotarło już do pana, co się stało?
Marcin Wasilewski: Nie ochłonąłem i jeszcze długo nie ochłonę. Na szczegółową analizę przyjdzie czas, ale nie mamy argumentów, by się tłumaczyć. Każdy powinien skoncentrować się na sobie, przemyśleć, czy mógł dać coś więcej. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Wykonałem ciężką pracę, jednak czegoś zabrakło. Oceniajcie nas, ale pamiętajcie, że nie można nam zarzucić braku zaangażowania. Zostawiliśmy na boisku całe serce, ale naprawdę ciężko było to tak koncertowo zepsuć.
W którym meczu przegraliście mistrzostwa? Może powinniście wygrać z Grecją albo Rosją?
Nie ma co patrzeć na wcześniejsze mecze, decydujące było spotkanie z Czechami, kiedy nie musieliśmy się na nikogo oglądać i wszystko zależało od nas. Kiedy wyjeżdżaliśmy z hotelu na stadion we Wrocławiu, byłem pewny, że wygramy, patrzyłem na twarze kibiców i czułem, że mamy wszystko, co potrzebne do zwycięstwa. Tak pozytywnej energii od zwyczajnych ludzi, od mediów nie było jeszcze nigdy, a gram już w reprezentacji dziesięć lat. Naprawdę nie wiem, czego zabrakło, by przedłużyć karnawał. Przecież umiemy grać w piłkę.
Może...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta