Denerwujące surmy bojowe
Jan Englert, dyrektor artystyczny Teatru Narodowego, o Euro, polskich wadach i szacunku dla rzemiosła
Jest pan zadowolony z Euro?
Jan Englert: Bardzo! Przede wszystkim z przebiegu turnieju, ponieważ uświadomiliśmy sobie ważne rzeczy, związane również z naszą reprezentacją. Do ćwierćfinałów przeszły drużyny reprezentujące kraje, w których działają profesjonalne struktury piłkarskie, a rzemiosło jest wysoko postawione. Wszędzie tak jest, że na tysiąc rzemieślników rodzi się jeden artysta. Tylko u nas bywa inaczej: na tysiąc rzekomych artystów przypada jeden prawdziwy rzemieślnik. A i on się wstydzi, że jest rzemieślnikiem! A co daje rzemiosło? Nawet jeśli rzemieślnicy mają słabszy dzień, nie zejdą poniżej pewnego poziomu.
A jak jest u nas?
Dominuje myślenie magiczne. Miesza się do sportu martyrologię, husarię, Bitwę Warszawską, opatrzność, nadzieje finansowo-ekonomiczne i leczenie polskich kompleksów: marzenie, że ktoś nas wreszcie dostrzeże i doceni. Polska skłonność do dęcia w surmy bojowe przy byle okazji jest denerwująca. Wolę rzemiosło.
Kto będzie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta