Stowarzyszenie szopenfeldziarzy
Proponuję kolejne anegdotki ku rozweseleniu w tych nie zawsze zabawnych czasach. Nie wiadomo, czy bardziej się śmiać, czy płakać
W roku 1922 stołeczna policja ze zdumieniem stwierdziła łączenie się szopenfeldziarzy w grupy. Zamiast samemu wynosić towar ze sklepu (najczęściej ubrania – jedne na drugich), pracowano w wyspecjalizowanych zespołach. „Kurier Polski" opisał to pod tytułem, który skopiowałem powyżej – „... polują wyłącznie na jubilerów. Do sklepu wchodzą dwie lub trzy damy (...) najczęściej przedstawiając się za damy z prowincji i kupują liczne przedmioty złote i brylantowe. Jubiler pokazuje rozkładając na ladzie sklepowej, panie zaś wybierają i żądają pokazania sobie coraz to kosztowniejszych rzeczy. Jubiler zadowolony, że dostał dobrych klientów, chętnie pokazuje cały swój sklep. W tym momencie wchodzi para narzeczonych, celem kupna obrączek ślubnych. Jubiler nie wie, kogo pierwej załatwić (...) konstatuje brak niektórych rzeczy, ale klientów już śladu nie pozostało".
W ten to sposób skradziono Abe Gormanowi (Nowolipki 6) całe pudełko obrączek. Podobno było ich sto. Gorman obejrzał w urzędzie śledczym fotografie szopenfeldziarzy i wskazał na Binę-Ryfkę Himmel (Ciepła 30), którą aresztowano. Złota jednak nie znaleziono. I choć od zdarzenia minęło 90 lat, w dalszym ciągu nie wiemy, czy pan Gorman odzyskał swe...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta