Kartka jest bezpieczniejsza
Czy rzeczywiście na Kremlu ciągle kombinują, jak zaszkodzić PiS? – rozważa publicysta „Rzeczpospolitej”
Za sprawą posła PiS Maksa Kraczkowskiego wróciła sprawa rzekomego fałszowania wyborów. Przed zeszłymi wyborami pojawiła się ona za sprawą prof. Przemysława Śleszyńskiego, który zanalizował wybory samorządowe 2010 r. i odkrył, iż w województwie mazowieckim odsetek głosów nieważnych (chodzi o kartki z dwoma krzyżykami) był znacząco większy niż we wszystkich innych województwach. Na tych terenach rządzi PSL – stąd pojawił się wniosek, że działacze tej partii poprawiali na jej korzyść wyniki.
Padło słowo Rosja
Jednak ekstrapolowanie tej sytuacji na wszystkie wybory jest nieuprawnione. A to dlatego, że w wyborach samorządowych frekwencja jest niższa niż w parlamentarnych, łatwiej więc przez fałszerstwo wpłynąć na ich wynik. Po prostu – trzeba sfałszować mniejszą liczbę kart.
Chodzi też o to, że wybory samorządowe nie budzą ekscytacji, więc partiom trudno mobilizować obserwatorów do kontroli procesu wyborczego.
Dalej – ważne jest, przeciw komu miano by fałszować. Wydaje mi się nieprawdopodobne dokonanie na liczącą się skalę fałszerstw przeciw PiS. Bo na to partia ta jest za silna. Ma wielkie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta