Rynek nie taki znowu wolny
Przez ostatnie 40–50 lat Europa była zbyt skupiona na państwie, a za mało na przedsiębiorczości czy wolnym rynku – twierdzi amerykański politolog w rozmowie z Rafałem Mierzejewskim
Rz: Żyjemy jeszcze w kapitalizmie?
Benjamin Barber: Myśl wolnorynkowa sugeruje, że rząd powinien być mały, a regulacje minimalne. Wolny rynek powinien być pozostawiony sam sobie, by mógł swobodnie działać. Tylko że tak naprawdę żyjemy w świecie, który można nazwać kapitalizmem kolesiów, gdzie korporacje używają państwa do przepychania swoich interesów. Te interesy tworzą monopole lub oligopole (jak w przemyśle paliwowym). Zatem idea mówi, że rząd nie powinien przeszkadzać w działaniu wolnego rynku, ale w praktyce rząd pomaga niektórym na ich wniosek, za pieniądze innych oczywiście. W tym modelu firmy nie konkurują między sobą, tylko o względy rządu.
Wielu pańskich krytyków zarzuca panu skrajną lewicowość, bo nie lubi pan rynku.
Mylą się. Jestem za kapitalizmem, ale takim, w którym regułą jest konkurencja i działanie na własną odpowiedzialność, a nie za pomocą państwa. Ludzie, którzy bronią obecnego modelu, wcale nie są za wolnym rynkiem, tylko za korporacyjnymi socjalistami.
Jakiś przykład?
Mamy w Ameryce ponad 1000 banków spółdzielczych i małych banków prywatnych. Udzielają kredytów, w tym hipotecznych. Jednak nie należą do systemu Rezerwy Federalnej i nie mają przywilejów z tym związanych. Działają na zasadach, na jakich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta