Ryzyko uśpienia
Dla opozycji takie wydarzenia jak sobotni marsz mogą być niebezpieczne. Dają złudne poczucie siły i sukcesu, a zarazem mogą pogrążyć ją w samozadowoleniu – ostrzega publicysta
Sukces, przebudzenie, pokazaliśmy siłę – takie komentarze pojawiały się najczęściej po stronie uczestników i organizatorów sobotniej demonstracji. Mieli oni prawo do zadowolenia. W centrum Warszawy udało się przecież zgromadzić ogromną liczbę ludzi - to z pewnością jedna z największych manifestacji, jakie w ciągu ostatnich ponad 20 lat przeszły przez stolicę.
Kontrast i symbioza
Ta masa ludzi zachowywała się zarazem bardzo spokojnie – tak bardzo, że niechętnie nastawione media nie miały czego wyciągnąć i nadmuchać. Wiadomo raptem o jakichś dwóch nieprzyjemnych wydarzeniach: podobno gdzieś kogoś opluto, a przed siedzibą TVP na placu Powstańców Warszawy miano szarpać pracownicę telewizji publicznej (jednak przed TVP rozłożyli się Solidarni 2010 – nie była to więc część głównej demonstracji). Jak na przynajmniej stutysięczny tłum to naprawdę nic.
W kawiarnianym zagłębiu miasta, w okolicach placu Trzech Krzyży, w ogródkach nad kawą po 15 złotych siedzieli stali bywalcy i spokojnie przyglądali się zebranemu tuż obok tłumowi. Ba, niektórzy uczestnicy demonstracji sami zachodzili do pobliskich lokali na kawę. Tworzyło to wrażenie zaskakującej symbiozy i zarazem kontrastu pomiędzy zadowolonymi (wciąż jeszcze) z życia stołecznymi mieszczuchami a nierzadko niezamożnymi z wyglądu demonstrantami. Nie widać było jednak żadnych oznak agresji z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta