Kaukaskie Zaduszki
Przedzieramy się przez suche zarośla, wąskimi przejściami między grobami, stromo pod górę. Jest południe, słońce świeci prosto w oczy. Ciepło, około 20 stopni. A przecież to już drugi listopada – Zaduszki. Kilka dni wcześniej w Tbilisi przywitał mnie chłód, siąpiący deszcz i powszedni gwar ulicy Mardżaniszwili, buchającej tłustym zapachem świeżo wypieczonych chaczapuri, pełnej sprzedawców sera i ciemnowłosych przechodniów drepczących po błotnistych chodnikach... Szukając wytchnienia od samochodów, skręcam w cichą przecznicę, przy której wyrasta bryła neobarokowego kościoła, tak różna od okolicznych cerkwi. Po chwili ksiądz prowadzi mnie do tutejszych Polaków, którzy właśnie mają próbę chóru.
W salce zostały już tylko dwie kobiety, starsza składa nuty. Pani Irena, szczupła, wysoka blondynka o przenikliwie niebieskich oczach, posługuje się nieco archaiczną polszczyzną...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta